✈️ Nadzór nad lotnictwem w Polsce? Udawany. A prawo UE? Tylko na papierze. Transparentność działań nadzoru lotniczego? Pojęcie obce.

 



Wyobraź sobie państwo członkowskie UE, w którym linie lotnicze mogą mieć pilotów bez ważnych unijnych egzaminów.
Gdzie licencje wydaje się na podstawie dokumentów z krajów trzecich sprzed 20 lat – i nikt z tym nic nie robi.

To nie fikcja.
To Polska.

I to właśnie ta sprawa – nielegalnych konwersji serbskich licencji ATPL(A) – jako jedyna doczekała się kontroli.
O jej przeprowadzenie wnioskowało wiele osób, w tym ja.

Wszystkie inne wnioski – nawet jeśli były starannie przygotowane i merytorycznie uzasadnione – zostały zignorowanelub odrzucone bez przeprowadzenia jakichkolwiek działań.


📌 Co ustalono?

Urząd Lotnictwa Cywilnego (ULC) wydał licencje liniowe ATPL(A) z naruszeniem prawa UE – bez wymaganego egzaminu zgodnego z Part-FCL.

W odpowiedzi na kontrolę, ULC przyznał się do jednej wadliwej licencji. Ale…
nie cofnął jej, a pilot nadal lata dla europejskiego przewoźnika.

Tymczasem z materiału kontroli jasno wynika, że takich „lewych” licencji było znacznie więcej.


🤝 Co zrobiło Ministerstwo Infrastruktury?

❌ Nie unieważniło pozostałych licencji,
❌ Nie wskazało podstawy prawnej ich wydania,
❌ Nie przeprowadziło realnej kontroli legalności – czyli zgodności z obowiązującym prawem unijnym.

Zamiast tego:
➡️ Miota się w wyjaśnieniach,
➡️ Tłumaczy, że „nie analizowało zgodności z prawem” (!),
➡️ Zamiata sprawę pod dywan, sprawiając wrażenie, że dogadało się z ULC.


📛 Co to znaczy?

Prawo mówi jednoznacznie: legalność = zgodność z przepisami prawa, w tym prawa UE.
Jeśli instytucje państwowe tego nie rozumieją – nie są w stanie pełnić podstawowych funkcji nadzorczych.

To nie tylko „afera papierowa”:

❗️ To zagrożenie dla bezpieczeństwa lotniczego,
❗️ To demontaż zaufania do instytucji państwa,
❗️ To sytuacja, w której zamiast prawa – rządzi układ.


📉 A co z kontrolą?

Ministerstwo potrafi co najwyżej przeprowadzić kontrolę przeciwskuteczną.

Dlaczego?

Bo ocenia działania ULC przez pryzmat własnych, przestarzałych rozporządzeń,
opartych na prawie sprzed wejścia Polski do UE (!).

Zamiast badać zgodność z rozporządzeniami delegowanymi i wykonawczymi do Rozporządzenia 2018/1139 (tzw. „rozporządzenia bazowego”), urzędnicy sprawdzają, czy wszystko „gra” według własnych wewnętrznych, nieaktualnych przepisów krajowych.

🔄 Efekt?

❌ Naruszenia prawa UE są „niewidoczne”,
❌ Nielegalne konwersje nie są zgłaszane do EASA,
❌ Władze nie korzystają z art. 63–65 rozporządzenia 2018/1139 (czyli mechanizmu pomocy).


📬 Co z reakcją na wnioski obywateli?

W odpowiedzi na wnioski o kontrolę:
🔻 Ministerstwo zasłania się „brakiem zasobów”,
🔻 Powołuje się na „plan kontroli”, który nie przewiduje reakcji na zgłoszenia obywatelskie,
🔻 Nie zgłasza trudności do EASA.


🧾 Transparentność? Fikcja.

Wygrałem zarówno z ULC, jak i z Ministerstwem Infrastruktury sprawy sądowe o bezczynność w odpowiedzi na wnioski o udostępnienie informacji publicznej.

Ale to nie jest powód do radości.

To symbol upadku przejrzystości i zapaści standardów państwa prawa.

To nie tylko:
– pogarda wobec obywateli,
– łamanie ustawy o dostępie do informacji,
– marnotrawstwo publicznych pieniędzy.

To także realne zagrożenie dla bezpieczeństwa.

Jak ufać instytucjom, które:
– ukrywają nielegalnie wydane licencje,
– ignorują naruszenia prawa UE,
– nie podejmują działań naprawczych?


/ Department  Personelu Lotniczego, który wymaga rewitalizacji/

 

/Ministerstwo Infrastruktury, które świeci przykładem dla ULC/

 


/kolejny przykład transparentności z M"I/ 

🔴 Jak długo jeszcze?

Jak długo będziemy akceptować:
– fikcyjny nadzór,
– fikcyjną odpowiedzialność,
– licencje wydawane na „słowo honoru”? 

Bez niezależnego, zewnętrznego nadzoru – nic się nie zmieni.


Tupet ULC polega na tym, że urząd nigdy nie wyjaśnia podstaw prawnych swoich decyzji.
Zamiast tego – jak mantra – powtarza:

„Poddawani jesteśmy kontrolom Ministerstwa Infrastruktury i EASA.”

Brzmi poważnie? Tylko na papierze.
Kontrola EASA „nic nie wykazała” – zero nieprawidłowości.
Logiczny krok? Poprosić o wyniki tej kontroli.
Odpowiedź ULC: odmowa.

Raport z kontroli Ministerstwa? Dokładnie tak samo – ULC też odmawia.
Dopiero uzyskanie dokumentów z samego ministerstwa pokazuje, że te „kontrole” nie tylko niczego nie naprawiają, ale wręcz pogarszają stan praworządności, bo akceptują i utrwalają bezprawne praktyki.

To absurd.
To żenada.
To patologia w czystej postaci.

🧭 Tu nie wystarczy nowa strategia, kolejna „Polityka rozwoju lotnictwa” ani konferencja z logotypem EASA.
Tu potrzeba odwagi. I prawdy.

Z przyczyn politycznych afera w ULC to de facto afera rządu – dlatego ministerstwo zamiata pod dywan, co tylko może. EASA prowadzi jedynie sporadyczne, standaryzacyjne inspekcje, bez realnego nadzoru nad praktyką krajową. W efekcie polski nadzór lotniczy pozostaje... nienadzorowany. A to nie jest tylko problem administracyjny – to prosta droga do katastrofalnych konsekwencji. Prędzej czy później ktoś oceni takie udawane działania w kategoriach współudziału lub niedopełnienia obowiązków.

Nie zapomnij również, zerknąć od czasu do czasu na konto na facebook.com/avialawpl 😏 



s


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz