Czy istnieje coś takiego jak "Przepisy RUCHU Lotniczego" ? Przyzwyczajenia są silniejsze niż rzeczywistość prawna.

rules of the air

Przyzwyczailiśmy się przez lata do terminu „przepisy ruchu lotniczego”, uczono nas ich, a za naruszenie tychże "przepisów RUCHU lotniczego" nasza ustawa Prawo Lotnicze przewiduje dla pilotujących 5 lat odsiadki. Zapomnijmy na moment o przyzwyczajeniach i o tym, że mamy nieomal we krwi ich intuicyjną definicję, bo niby jaki jest koń każdy wie. 
 
Zacznijmy od historii. Sięgnijmy  polskich i angielskich wersji   Konwencji Chicagowskiej z dnia 7 grudnia 1944 r.
W wersji angielskiej w tytule Art. 12 w.w. konwencji jest mowa o „Rules of the air”, zaś polskiej  o „Regułach lotniczych”. Kropka. 
Tłumaczenie te odpowiada też  znaczeniu tego terminu w innych językach np. Rigles de l’air,   Reglas del aire itd. , co widać na obrazkach poniżej.




Zerknijmy teraz na tytuł Załącznika numer 2 do tejże konwencji, który te reguły określa. Każdy z krajów nazywa ten Załącznik zgodnie z nazwą Art 12 konwencji „Rules of the air” w wersji angielskiej. Niestety nie wiem kto i po co wbrew tłumaczeniu konwencji użył wyłącznie w polskim tłumaczeniu terminu „przepisy ruchu lotniczego”. Jak widać nazwa się bierze niejako z błędu, bo trudno nie uznać terminu zawartego w konwencji jako wiążącego. Kto tłumaczy i publikuje tłumaczenia załączników? … 😚
Pokażę to na obrazkach:

Moje intuicyjne tłumaczenie „rules of the air” poszłoby być raczej w kierunku „kodeksu lotniczego” , a może „przepisów lotniczych”, ale z terminem „przepisów ruchu lotniczego” to już się nie zgadzam.  Zerwanie z nazwą używaną w konwencji musiało mieć swoje silne motywy. Wyobrażam sobie, że w ministerstwie właściwym do spraw transportu istniała silna grupa wpływowych drogowców, którzy nie wyobrażali sobie funkcjonowania  bez „kodeksu drogowego - przepisów ruchu drogowego” i podobny schemat nazewnictwa przeniesiono niefortunnie na lotnictwo.  Gdyby jednak na „kodeksie lotniczym” poprzestano. Jak wiadomo lotnictwu jest też bliżej do żeglugi, a tam istnieje przecież „Kodeks morski”.

 

Dlaczego termin "Przepisy Ruchu Lotniczego" (pomijając brak związku z Art. 12 Konwencji Chicagowskiej) jest niedopuszczalny? Otóż mamy jeszcze Załącznik 11 do Konwencji "Air Traffic Services", który poprawnie przetłumaczono jako "Służby Ruchu Lotniczego". Tak więc "Air Traffic" to jest ruch lotniczy, a "przepisy ruchu lotniczego" odnoszą się w nazwie raczej do załącznika 11,  a nie załącznika 2. Zafundowano nam pomieszanie z poplątaniem. 


Idźmy dalej, bo w Polsce obowiązują przecież bezpośrednio przepisy europejskie, a terminy zawarte tam są u nas prawnie wiążące. Kluczową rolę pełni tu Rozporządzenie Komisji (UE) 923/2023 czyli SERA  Cóż to jest ta SERA? Jest to implementacja kilku Załączników ICAO (w szczególności numer 2 - Rules of the air) do stosowania w Europie. SERA oznacza „Standardised European Rules of the Air (SERA)” czyli mamy tutaj nawiązanie do terminów ICAO. Precyzyjna nazwa angielska to „common rules of the air and operational provisions regarding services and procedures in air navigation” , a obowiązująca prawnie w Polsce nazwa to „wspólne zasady w odniesieniu do przepisów lotniczych i operacyjnych dotyczących służb i procedur żeglugi powietrznej”. Jak widać „rules of the air” to po prostu „przepisy lotnicze” co jest na pewno bliżej „regułom lotniczym” niż „przepisom ruchu lotniczegona których w wyniku błędu w tłumaczeniu zostaliśmy wychowani.

 

SERA definiuje też pojęcie „ruchu  lotniczego” i oznacza ono ruch wszystkich statków powietrznych podczas lotu oraz na polu manewrowym lotniska, ale określenie to ma zastosowanie wyłącznie w stosunku do stosownych służb ruchu lotniczego, a nie do zasad żeglugi powietrznej. Jest to jak pisałem wyżej zgodne z duchem i literą Konwencji ICAO.  W zasadzie to przepisy ruchu lotniczego mogą naruszyć bardziej kontrolerzy i informatorzy, a mniej piloci. 

 

Skoro tego pojęcia nie ma ani w bezpośrednio obowiązujących  u nas przepisach prawa UE, ani w konwencji chicagowskiej to ich po prostu nie ma.


Przestańmy (skoro mówimy o prawie) używać bezprawnych (intuicyjnych) określeń.  Wychowaliśmy się z błędem w tłumaczeniu i trzeba to uciąć...


Dodam jeszcze, że nic mnie nie obchodzi jakich terminów używa Minister Właściwy ds. transportu, bo przestrzeń mamy europejską, niezależnie od tego jak on chce ją zepsuć 😊 


W Polsce mamy poza ULC wielu specjalistów od prawa lotniczego, anglistów od ICAO level 7, wykładowców przepisów i ich reakcja na takie "osobliwości" jest niewidoczna, a potem mamy tak jak mamy.


Nawet nazwę ICAO też źle przetłumaczyliśmy, ale to temat na oddzielny wpis.

 

 

Nie zapomnij również, zerknąć od czasu do czasu na konto na facebook.com/avialawpl 😏



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz